Alpy - mini album z podróży

Cześć i czołem,

Góry, owce, krowy, rower, sporty ekstremalne i małe marzenie, które się spełniło. O tym i nie tylko, przeczytacie niżej. Zapraszam!

Nie tak dawno na blogu pojawiły się wpisy z austriackich tras rowerowych, takich jak Panorama Tour oraz Soft Trail Tour. Obie trasy są idealne zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych rowerzystów. Obie trasy urzekają i wciągają w rowerowy świat górskich wypraw.

Dziś jednak chciałabym zaprezentować Wam mini album z mojego pobytu nie tylko w Bike Parku, ale także w samym Leogangu.

Miejscowość urzeka od pierwszego momentu. Otoczona jest górami, a co za tym idzie nieziemskimi widokami. Tak naprawdę nie ważne, który hotel, pensjonat czy dom wybierzecie, w każdym czeka na Was wspaniały widok.

Leogang
Zdjęcie: E.P.

Każdy dzień jest inny, nieprzewidywalny, wyjątkowy pod względem widoków, które mam wrażenie, że nie mogą się nudzić. Od pierwszego do ostatniego dnia, byłam oczarowana krajobrazem mimo, iż nie było to moje pierwsze spotkanie z górami. Jednak budząc się i mając za oknem szczyty całe w chmurach oraz móc obserwować, jak te same chmury z godziny na godzinę znikają, przemieszczają się, lub "spływają" w dolinę,  to można pomyśleć sobie, że jest się w niezwykłej krainie łagodności.

Leogang to miasteczko górskie, w którym mieszkańcy utrzymują się w znacznej części z turystyki oraz z rolnictwa. 
Co do rolnictwa, to o ile obiekt nie jest typowym hotelem, to myślę, że w 3/4 domów znajdzie się jakaś krowa, lub na oddalonych polach będzie się pasło stado owiec czy koni. Dla mnie jest to fenomen, ponieważ w Polsce, zwierzęta hodowlane przeważnie trzyma się w przystosowanych do tego pomieszczaniach, lub na krótko wypędza na pastwisko. Tu natomiast, zwierzęta spędzają noc poza gospodarstwem. Jedyne co je ogranicza to pastuch, to wszystko. Bardzo często jest tak, że trasa rowerowa przecina takie pastwisko, lub jedzie się tuż obok niego. Zwierzętom to w ogóle nie przeszkadza. Nie czują się wystraszone, raczej zaciekawione, że jakieś stworzenie na dwóch, śmiesznych kółkach mija je z zawrotną prędkością. W każdym razie obserwując je, gdy przeżuwają wolno trawę oraz spoglądają beztrosko na góry, można im nawet pozazdrościć takiej "restauracji" z fenomenalnymi widokami. 

Leogang
Zdjęcie:E.P.

Tak na prawdę czasem zwierzaki nie są ogrodzone nawet pastuchem. Przy górnej stacji Asitz, można było spotkać stado owiec, które sobie wędrowało w poszukiwaniu trawy. Można było do nich podejść i o ile sobie na to pozwoliły, zrobić kilka zdjęć czy spróbować ich dotknąć.

Ostatnio w internetach krążą filmiki, pokazujące różne sposoby zwoływania stada krów. Tutaj w Leogangu również spotkałam się z takim zwoływaniem zwierząt, ale w nico inny sposób. Otóż grupka mężczyzn zwoływała swoje stado poprzez granie im na trąbkach z balkonu. Cały proces, aż zwierzęta przyszły, trwał około pół godziny. Jak dla mnie bomba!

Leogangd
Zdjęcie: E.P.

Leogang
Zdjęcie: E.P.

Leogang
Zdjęcie: E.P. 

Jeżeli chodzi zaś o turystykę, to pisałam w poprzednich wpisach, że miasteczko w okresie letnim  jest mekką dla rowerzystów, zaś w okresie zimowym dla narciarzy oraz snowboardzistów. Liczne trasy enduro, a także zjazdowe dla początkujących i zaawansowanych rowerzystów czekają, by zacząć z nimi przygodę. Stoki narciarskie z utęsknieniem oczekują, aż spadnie śnieg i miłośnicy sportów zimowych będą mogli rozpocząć białe szaleństwo.
Jeżeli  jesteśmy głodni w dalszym ciągu wrażeń to alpinizm, trekking czy wspinaczka czekają tu zarówno na początkujących oraz zawodowców.
Ci zaś co wolą spokojniejszy wypoczynek mogą wędkować, kąpać się czy też jeździć konno.

Trasa enduro
Zdjęcie: K.R.
Woda jest z górami nierozerwalnie złączona. Liczne strumyki, a także rzeka, która przepływa przez miasteczko, jest krystalicznie czysta! Można po prostu napełnić butelkę i w drogę.

Górskie strumienie to także świetna propozycja, dla tych którzy chcą spróbować swoich sił i pokonać imponujące wąwozy oraz burzliwe alpejskie wody. 

Leogang
Zdjęcie: K.R. 
 W Leogangu jest też miejsce dla osób, które chcą spróbować swoich sił nad ziemią. W ten sposób spełniło się po części moje małe marzenie, by rozłożyć swoje skrzydła, przyspieszyć bicie serca i poczuć adrenalinę. 143 m nad ziemią, prędkość do 130 km/h, jak można to określić? Po prostu Flying Fox XXL. Odcinamy pasy bezpieczeństwa, odjazd i lecimy!

Leogang
Zdjęcie:K.R.

Flying Fox, Leogang
Zdjęcie: E.P.
Od tamtej pory wiem, który żywioł będę podbijać. Niesamowite poczucie wolności, której życzę każdemu. 

Mam nadzieję, że relacja oraz mini album przypadną Wam do gustu.
Jeżeli chcecie być na bieżąco z wpisami to zapraszam do subskrypcji, a także do odwiedzenia profilu na facebooku Rzucić wszystko i wyjechać
Tymczasem, cóż... 
Miłego! E. :) 

Komentarze