Pałac w Mrowinach

Zapomniana wieś, zapomniany pałac. A jakby tak po całym tygodniu pracy i bieganiny w dużym mieście, rzucić za siebie urok miasta i wyjechać do małej wioski? 

Taki plan miałam na pewne sobotnie popołudnie. Myślę, że każdy po całym tygodniu w pracy marzy o tym, by się gdzieś wyrwać i tą codzienność nieco sobie umilić. A jakby tak "Rzucić wszystko i wyjechać"?  Taką myśl powzięłam i zaczęłam planować wyprawę.

Podczas przeglądania map Dolnego Śląska, zauważyłam małą etykietkę z nazwą "pałac" niedaleko miasta Żarów. Okazało się, że właśnie znalazłam kolejną perełkę do mojej kolekcji Zapomnianych na Dolnym Śląsku. Pałac pięknie się prezentował na zdjęciach moich poprzedników, którzy już wcześniej do niego dotarli. Nie zważając na to, postanowiłam odbyć małą podróż pociągiem i przekonać się sama o jego wdzięku oraz o zmianach jakie zaszły w okolicy.

Trasa do Żarowa jest bardzo prosta, ponieważ wsiada się do pociągu we Wrocławiu, jedzie się ok 40 minut i wysiada w Żarowie. Banalne, prawda? No właśnie!
Wysiadając w Żarowie, byłam bardzo zaskoczona. Spodziewałam się małej wioski, a zobaczyłam miasteczko, które tętni życiem. Każdy gdzieś biegnie, a to na pocztę, a to do sklepu, a to po pieczywo. W ogóle nie odczułam, że jest to sobota. Plan był jednak taki, by dotrzeć to pałacu, dlatego z Żarowa do Mrowin ruszyłam na piechotę. Spokojnym tempem można się tam dostać w przeciągu 30 minut. No chyba, że zahaczymy o małe, ale urokliwe jeziorko, które posiada nawet własną, małą plaże. Miejsce idealne na spacer i krótki odpoczynek.

Jezioro pomiędzy Żarowem i Mrowinami. 

Mrowiny to mała wioska na Dolnym Śląsku.  Po samej wsi nic nie wskazywało na to, że czeka na mnie tu nie lada gratka w postaci pięknego pałacu. Ciężko się temu nie dziwić, skoro sama wieś nie przypominała w niczym pięknej, malowniczej wioski, którą jesteśmy raczeni w wielu reklamach, lub w pewnym programie o rolnikach. Wieś jest dość obskurna i pachnie dymem z pieców kaflowych, który w niczym nie przypomina tego z ogniska. Pojęcie "lokalnej społeczności" raczej w tym miejscu nie funkcjonuje chyba, że chodzi o plotki, z którymi miałam okazje zostać zapoznana i tym samym pewnie teraz też w nich funkcjonuję. Wszystkich interesują "obcy" ludzie, którzy pewnie nie często tam zaglądają, ale na stwierdzenie, że przyjechałam tam tylko dla pałacu, patrzą z niedowierzaniem, zdumieniem i może z dużym zaskoczeniem, po czym machają lekceważąco ręką i odchodzą czym prędzej... 

Nie zrażając się dość specyficzną aurą, wróciłam do swojego planu na sobotnią wycieczkę. Małą podpowiedzią było maps.google, które podpowiedziało mi ponadprogramowe miejsca, na które rzuciłam okiem. Okazało się, że ta wieś oferuję ciekawskim nie tylko pałac, ale także spichlerz, mauzoleum oraz wieżę dawnego kościoła ewangelickiego.
Wieś od roku 1943 nieco się rozrosła, choć nie są to zmiany drastyczne. Kilka budynków przybyło, kilka znikło. Wyżej wymienione obiekty pozostały z nami do dziś, choć ich stan techniczny ma się różnie.

Mapa Mrowin z roku 1943.
mapy.amzp.pl

Mrowiny dziś
maps.google.com

Ze wszystkich obiektów, najgorzej jest z wieżą dawnego kościoła oraz ze spichlerzem. Wieży taki stan można wybaczyć, ponieważ należała ona do kościoła ewangelickiego, który istniał od 1746 roku, więc ząb czasu miał prawo się do niej dobrać. Po wojnie katolicy nie przyjęli tego kościoła, dlatego był rabowany, popadł w ruinę, aż w końcu rozebrano go w 1964 roku. Dziś obok wieży istnieje Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy, a po drugiej stronie ulicy wybudowano nowy kościół i dom parafialny, który stał się jednak potrzebny dla mieszkańców Mrowin. W bardzo bliskiej odległości od nowo wybudowanego kościoła zachowało się mauzoleum rodu von Kulmitz, które zostało zaadoptowane na cele modlitewne jako Kaplica pw. Matki Bożej Królowej Polski. Teren wokół kościoła i mauzoleum został otoczony murem, a w środku postawiono również figurkę Matki Bożej, Drogę Krzyżową oraz liczne ławeczki.

Wieża dawnego kościoła ewangelickiego

Mauzoleum rodu von Kulmitz

Wracając na moment do spichlerza, to w jego przypadku darmo szukać wymówek odnośnie jego stanu. Należał on do dawnego folwarku i został wybudowany pod koniec XIX wieku, czyli stosunkowo niedawno w odniesieniu np. do wieży byłego kościoła ewangelickiego. Wygląda on dość masywnie i topornie, a małe okienka, którymi się charakteryzuje tylko to potęgują. Niestety obecnie bardziej to przypomina opuszczoną stajnie niż dawny spichlerz.

Spichlerz w Mrowinach 

A teraz przejdziemy się do głównego punktu wycieczki, czyli pałacu w Mrowinach. O dziejach tego pięknego pałacu nie będę się szczególnie rozpisywać, ponieważ są one dość zawiłe. Dwa fakty są pewne. Pierwszy z nich to taki, że rodzina von Adelsbach położyła pod ten pałac podwaliny w XVI wieku, a drugi to to, że do XIX wieku pałac nie był związany na dłużej z jedną rodziną. Na przestrzeni wieków, wśród właścicieli pojawiało się wiele rodów, w tym znany nam już z mauzoleum, ród von Kulmiz. W zasadzie to od 1868 roku do II Wojny Światowej, Carl Friedrich von Kulmiz pozostał właścicielem tej posiadłości.

Pałac w Mrowinach

Pałac w Mrowinach

Po II Wojnie Światowej, majątek przejęło państwo. W czasach Polski Ludowej w pałacu mieściły się biura Państwowego Gospodarstwa Rolnego. Następnie przejęło go Kuratorium Oświaty i Wychowania w Wałbrzychu, lokując w jego murach zakład poprawczy, po czym pałac przeszedł w ręce Żarowskich Zakładów Materiałów Ogniotrwałych. Dziś obiekt znajduję się w rękach prywatnych. Miejsce jest teoretycznie monitorowane oraz ogrodzone przyjemnym drutem kolczastym. Zamek czy pałac mieć jest cudownie, ale koszty utrzymania budynku i jego ewentualnego remontu chyba przerastają właściciela, ponieważ nie zauważyłam żadnych zabiegów z zewnątrz, które mogłyby świadczyć o pracy nad poprawą jego stanu technicznego.

Były zakład poprawczy, czyli pałac w Mrowinach

W budynki znajduję się 40 pomieszczeń, w tym oczywiście sala balowa wraz z tarasem. Pałac otacza spory park, zajmując w sumie ponad 6,5 ha. Powierzchnia robi wrażenie, jednak zarówno pałac jak i park pozostawiają wiele do życzenia. Czy jest zatem jakąś nadzieja dla nich? W Niemczech stare zamki, zameczki robią furorę, a my sami podziwiamy je w zaskakujących odsłonach pór roku oraz kolorach na licznych zdjęciach zamieszczanych w mediach społecznościowych. Stanowi to sporą reklamę samego miejsca, jak i regionu. Może zatem i ten piękny, choć zaniedbany pałac stanie się w przyszłości przynajmniej planem zdjęciowym dla Par Młodych, które chciałyby uwiecznić swój szczególny dzień w niecodziennej scenerii. Pomysł szalony, ale kto wie, może znaleźli by się śmiałkowie!
Póki co, jam fotograf!

Pałac w Mrowinach

Staw rybny w Mrowinach

Gdyby ktoś z Was miał nowsze informację o danym obiekcie, jak przebiegają prace remontowe, czy obiekt zmienił właściciela lub będzie miał inne ciekawostki, to zapraszam do podzielenia się o tym w komentarzach.
Jeżeli, ktoś będzie chciał podzielić się zdjęciami (najlepiej by było z datą, kiedy zostało one wykonane) lub innymi opuszczonymi miejscami to zapraszam do kontaktu mailowego, który można znaleźć w zakładce Kontakt lub przez facebooka (Rzucić wszystko i wyjechać)! 
Jeśli interesują Cię opuszczone miejsca i chcesz być na bieżąco z wpisami o miejscach, które znalazłam, to zachęcam do subskrypcji. 

Komentarze